Istnieje mylne przekonanie, że kiedy mówimy o sercu, myślimy o siedlisku naszych emocji. Słyszymy często, że nie możemy w życiu kierować się emocjami, że kształt naszego życia zależy wyłącznie od naszych decyzji – czyli siły naszej woli. Również nasze życie wiary.
Tymczasem w Biblii, obie te rzeczywistości – emocje i wola, jak również nasz umysł, to część naszej duszy ludzkiej i opieranie na nich naszej nadziei na życie zgodne z Bożym pragnieniem, to opieranie się na człowieku. Opieranie się na ciele. A o osobie, która swą ufność pokłada w człowieku Bóg jasno mówi, że nie doświadczy życia w Bożym błogosławieństwie.
Jesteśmy oczywiście zaproszeni do tego, żeby wszystko to, czym jesteśmy, cała nasza dusza uczestniczyła w procesie przemiany. Bóg szanuje decyzje naszej woli, cieszy się, kiedy komunikujemy w spotkaniach z Nim nasze emocje. Cieszy się z naszej radości, płacze wraz z nami w chwilach smutku i raduje się, kiedy coraz lepiej rozumiemy Jego drogi. Jednak pokładanie naszej ufności w naszej własnej sile nie przynosi życia w tym sensie w jakim mówi o nim Bóg.
Dlaczego tak jest? Ponieważ źródłem życia jest nasze serce, a kiedy Bóg mówi o sercu, mówi o nas prawdziwych, tam głęboko w środku. To od stanu naszego serca zależy czy kochamy, czy też siłą woli próbujemy nauczyć się zachowywać jak ktoś, kto kocha. Czy jesteśmy ludźmi niosącymi pokój, czy też mniej lub bardziej bezskutecznie, często wśród frustracji i samopotępienia, próbujemy zachowywać się jak ludzie czyniący pokój.
Serce to jest to, kim jesteś naprawdę. Serca nie jesteśmy w stanie zmienić sami. Serce ulega przemianie przez obcowanie z Bogiem, naszym Ojcem. Kiedy oglądamy Jego piękno, Jego sprawiedliwość, Jego dobroć, Jego radość, świętość Jego miłości – stajemy się coraz bardziej jak On. Nie wtedy kiedy o Nim czytamy, ale kiedy mamy z Nim styczność. W spotkaniu z kochającym, doskonałym Panem wszechświata i naszym własnym Stwórcą serce jest głęboko poruszone, przeżywa potężny, pełen zachwytu wstrząs, który sprawia, że Jego serce zostawia niezmywalne odbicie na naszym własnym sercu. Jego Prawo nie jest już tylko wypisane na drukowanych kartach Słowa, które tak cenimy, ale na naszym istnieniu. Z tego miejsca wypływa w naturalny sposób na zewnątrz w formie przemienionych pragnień, reakcji, nastawień.
Nie musimy wówczas już zmuszać się do zachowań, które według naszego zrozumienia są tym, czego chce Bóg, ale zachowujemy się tak, jak On pragnie, bo rozumiemy, odczuwamy, reagujemy coraz bardziej jak On. Nie jesteśmy w stanie kochać jak Chrystus, mieć tyle samo współczucia i zrozumienia, tyle wolności od ludzkiej opinii i fałszywego oskarżenia, tyle miłości w spojrzeniu na bardzo niedoskonałego człowieka, tyle wybaczenia, tyle pokory, co Chrystus mocą naszych własnych decyzji i postanowień. Możemy niektóre Jego zachowania skopiować, ale nie skopiujemy siłą woli tego, co działo się w Jego sercu.
Po to właśnie umarł Chrystus: żebyśmy mieli dostęp do Ojca – wtedy kiedy przestaniemy pokładać ufność w naszych siłach, a przylgniemy desperacko, z dziecięcą ufnością do Niego. Aby u tronu Jego łaski nasze serce zostało przemienione – i skutkiem tego, zostały przemienione nasze reakcje, skłonności, namiętności, pasje, odruchy.
Oczywiście, jest wiele prostych zachowań, które możemy natychmiast zmienić zgodnie z tym, co mówi Słowo – i zmiany te przyniosą korzyść nam i naszemu otoczeniu. Ważne jest jednak, żebyśmy pamiętali, że istotą naśladowania Chrystusa nie jest to, żeby zachowywać się jak On, ale żeby być jak On. A tego sami nie dokonamy. Za to nie my zbierzemy laury. Nie my będziemy mieć kontrolę nad tym procesem.
Wybór nie jest pomiędzy tym, żeby się sprężyć i siłą woli przeobrazić się na obraz Chrystusa, a tym, żeby żyć jak mi się żywnie podoba i robić na co mi przyjdzie ochota.
Wybór jest pomiędzy tym, czy całą moją ufność pokładam w tym, co ja mogę zmienić w swoim życiu, a co może uczynić we mnie Bóg. Czy nasze życie będzie pełne zewnętrznych atrybutów chrześcijaństwa i równie pełne desperacji w sercu, czy też będziemy trzymać się z całych sił Boga, do którego Chrystus otworzył nam drogę, aby On sam wypisał swoje cudowne prawo na naszym sercu. Prawo Jego świętej miłości, doskonałej dobroci, radości, pokoju, mądrości, wolności, jakiej nie zna świat.
„Znaczenie serca” jest jednym z tematów, które zgłębiamy podczas pierwszego zjazdu Rocznej Szkoły Synostwa. Zapraszamy Cię serdecznie, żebyś uczestniczył z nami w tej wspólnej podróży przemiany życia, która następuje kiedy spotykamy się z Ojcem przez Jezusa Chrystusa w Jego świętym Duchu.
W roku 2020/2021 Roczna Szkoła Synostwa będzie odbywać się w trzech lokalizacjach: w Elblągu, w Poznaniu i w Warszawie.
Więcej informacji na temat Rocznej Szkoły Synostwa znajdziesz TUTAJ