Ef 5:15 „Zwracajcie zatem uwagę na wasze postępowanie”.
Jaka jest Twoja pierwsza reakcja, kiedy czytasz tę zachętę? Czy budzi się w Tobie lęk przed potępieniem czy też zaczynasz się ekscytować perspektywami na jeszcze lepsze, pełniejsze życie?
Kiedy nie znamy serca Ojca i Jego miłości, która usuwa wszelki lęk, boimy się zrobić szczery „remanent” naszego życia. W sytuacji, gdy pojawia się konieczność przyjrzenia się naszemu postępowaniu budzi to w nas ostrożność, nieufność, postawę obronną. Nie spodziewamy się pochwały za osiągnięcia, a ujawnienie słabości kojarzy nam się z karą i upokorzeniem. Tego typu refleksja nad życiem zagraża naszemu poczuciu tożsamości, wartości i godności.
Z tego powodu unikamy zastanawiania się nad naszym postępowaniem, a co za tym idzie, nic się w naszym życiu nie zmienia. Niewłaściwe postawy dalej przynoszą złe owoce i okradają nas z naszego dziedzictwa w Chrystusie, a my nie wchodzimy w pełnię tego, co przeznaczył dla nas Ojciec.
W momencie, kiedy zaczynamy poznawać serce Ojca i Jego miłość taki „remanent” życia zaczyna się w coraz większym stopniu kojarzyć z przygodą uczestnictwa w projekcie, który jest pełen wspaniałych perspektyw, którego głównym Twórcą jest nasz kochany Ojciec, a my możemy uczestniczyć w nim jako bohaterowie i kluczowi współtwórcy. Jak każdy projekt jest on procesem. Odkrywamy więc z ekscytacją gdzie teraz będziemy mogli przejść od formy bazowej do wersji zaawansowanej i jaki brak zostanie uzupełniony.
Nie boimy się o swoją tożsamość, wartość i godność, bo one wynikają z tego czyi jesteśmy, ze świadomości, że zostaliśmy stworzeni z miłości, aby należeć do wszechmocnego Boga, który jest miłością. Pragniemy uczestniczyć w Jego projekcie i mamy pokój wiedząc, że z założenia jesteśmy w procesie i dążymy do doskonałości, której w trakcie projektu nikt od nas jednak nie wymaga.
Badanie naszego życia, zwracanie uwagi na nasze postępowanie nie wiąże się z osądem, ale z perspektywą wspaniałych zmian. Wiemy, że nie musimy być w miejscu, w którym jesteśmy, że drzwi zostały dla nas otwarte i że nie jesteśmy w tej podróży sami.
Spodziewamy się świętowania już zdobytych szczytów, a miejsca, gdzie nie dorastamy to wspaniała okazja, żeby razem z Tatą pochylić się nad deską kreślarską i oglądać to, dokąd nas prowadzi i jaka jest nasza przyszłość.
Ufamy Jego ramom czasowym w tych zmianach. Nie możemy się doczekać, żeby zrobić w tym procesie to, co jest naszą częścią zadania, nawet jeśli jest ona dla nas wyzwaniem. Entuzjazm, nadzieja, wizja pochodząca z tronu łaski uskrzydlają i dodają sił na każdym odcinku drogi – frapującym, tryumfalnym, trudnym i wyboistym, jak i na monotonnym odcinku prostej szosy.
I zmiany się dzieją. Dopóki żyjesz, jest coraz lepiej. Tak to się właśnie odbywa.
Czy reagujesz na zachętę z Ef 5:15 jak syn, który ma kochającego, wszechmogącego Ojca? Czy też jak wyrobnik, którego pozbawiony współczucia szef w żaden sposób nie wspiera a wymaga bezlitośnie?
Pewnie większość z nas jest gdzieś pośrodku. Zależy, na które rejony życia spojrzymy, i którego dnia. Nawet jeśli widzisz siebie całkowicie daleko od miłości Ojca, nie ma w rzeczywistości duchowej żadnej przeszkody, abyś przez Jezusa Chrystusa przyszedł do Niego i zaczął ten proces przybliżania się. To jest droga. To jest podróż. Ale każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku.
Bez względu na to, czy jest to dla Ciebie pierwszy czy kolejny krok… odłóż na chwilę wszystko. Zamknij oczy fizyczne a zwróc oczy serca do Niego. Pozwól sobie na to, aby zatęsknić za Bogiem, który tak kocha. Który tak kocha Ciebie.
A potem pochyl się z Nim nad deską kreślarską Twojego życia. Będzie się działo!